Poranek przywitał nas leniwym nastrojem,co zapewne było pozostałością podroży. Śniadanie japońskie jest naprawdę bardzo smaczne-co prawda trzeba się przyzwyczaić do smazonej parówki z mleczna bułką, ale juz wiemy co jutro weźmiemy do pociągu;-) jednak nieco przyspieszamy w tym opisie,gdyż zblizamy się do trasy Tokio-Nikko,która przejechalismy bulet train.nie będziemy porównywać do pociągów widmo,czyli polskich pendolino, ale tutaj lokalne pociągi jeżdżą szybciej niż nasze IC..wrażenia były i w tak dobrych nastrojach dotarlismy do Nikko- świętego miejsca Japończyków. Zwiedzilismy kompleks świątynny- jedną świątynie całą, drugą z zewnątrz, bo taniej;), a reszty nie znaleźliśmy, bo za ściana deszczu ciężko ;p i tak po kilku godzinach cali przemoczeni wrocilismy na dworzec w nikko i następnie do Tokio. Po zmianie odzieży wierzchniej udalismy się w okolice Shibuya..co tam się działo :-) oprócz zatłoczonego znanego skrzyzowania,gdzie na przemian bądź wszyscy piesi bądź samochody mają zielone czy tez potężnych centrów handlowych z potężnymi bilboardami na styl amerykański, są tez codzienne historie i mali bohaterowie- jak np. Pies Hochiko, którego pomnik znajduje się w samym centrum.następnie szybka wizyta w lokalnej knajpce z drinkami w sloikach i powrót do hotelu,gdyż rano zmiana miejsca stacjonowania;) a gdzie ono będzie,to juz w następnej relacji;)