Po trwajacej 5 godziny podrozy zrobilismy sobie 9 godzinna przerwe na lotnisku Szejkow ;p. Internet niby jest, jednak nie mozemy dodac arcyciekawych zdjec lupow :D, ktore zdobylismy juz na pierwszym odcinku podrozy ;p - Wercislaw, bylabys dumna :DD! Mamy oczywiscie kocyk i poduszeczki ale rowniez troszke prowiantu na to 9godzinne oczekiwanie na kolejny lot oraz najlepszy lup - Pietaszek niepostrzezenie czmychnal do BisnessClass na siku, a z powrotem nie wracal juz sam.. towarzyszyla mu szczoteczka do zebow :DD ze nie wzial z polszy to teraz bedzie nam latwiej :)).
Ponadto na uwage zasluguje ( i to poki co jedyna roznica jaka zauwazylismy pomiedzy Qatar a np. Lufthansa), iz kazdy ma przed soba wielofinkcyjny panel. Problem w tym, ze wiele z nich nie dziala i mozna sobie bylo pukac w ekran ;) a jak juz komus dzialal (jak np szczesliwej Bozence) to oderwac od gry Zuma jej nie szlo :).
Zdjecia z pierwszego lotu - pozniej, jak wspomnielismy juz, tu internet nie pozwala.
Teraz czekaja nas godziny oczekwania na kolejny lot, kolejny cieply posilek oraz kolejny % napitok :)). Ale to juz w drodze do miejsca docelowego czyli Bangkoku. Narazie zmykamy na drzemke ;))
a jednak wystarczylo poczekac dwie godzinki, zmiejszylo sie oblozenie internetu i nawet kilka zdjec udalo sie wrzucic :))