2014
18
cze
just in time ;p
Australia, Sydney
Przejechano 24116 km
Dziś to stwierdzenie nabrało zupełnie nowego znaczenia ale o tym zaraz ;))
Wstalismy rano, udało nam się nawet zgodnie z planem, po godzinie 8 ;). Wybralismy się do zatoki aby złapać łódkę do Manley i tam spędzić południe. Po spacerowalismy po półwyspie, nawet zdarzylismy zaliczyć male opalanie, przecież to takie typowe dla zimy ;pp. Zrobiliśmy male pakupki i zlapalismy rejs powrotny. Przeszlismy ostatni raz koło najsłynniejszej opery, zwiedzilismy jeszcze po drodze ogród botaniczny i leniwie udalismy się po odbiór plecaków :). Przecież lot mamy o 20.25 wiec jeszcze sporo czasu.. Zlapalismy metro, było kolo godziny 16, na lotnisko dotarlismy wiec o 16.50. Radośnie weszlismy na lotnisko, ja szukalam jeszcze toalety żeby zmienić spodnie z krotkich na długie natomiast Wawrzynek sprawdzal w jakim okienku nadać bagaże. Ku jego ogromnego zdziwieniu okazało się ze co prawda jest samolot do Honolulu ale o 18 i o 17 zamykają bramki. Szybke sprawdzenie biletów i tak!!, samolot rzeczywiście odlatuje o 18 i mamy 10 minut aby nadać bagaże!!! Popedzilismy co sil w nogach!! Byl spory kawałek do pokonania, ale zdarzylismy!! O 16:58 czyli 2 min przed zamknieciem check in'u zdarzylismy nadac bagaz! Uff, udało sie :D!! Jeszcze tylko przejść przez urząd imigracyjny i znaleźć gate i jesteśmy w domu :)). W nogi!! Pedzilismy, przepychajac się w kolejce bo czasu do wejścia tez nie mieliśmy za wiele. Na szczęście ludzie widząc nas, sami się usuwali i nas przypuszczali :)). Pod bramkę dotarlismy 17:12 czyli niecałe pol godziny od przyjazdu na lotnisko. Jesteśmy uratowani! Polecimy na Hawaje! :DD
Reasumujac, na lotnisko dotarlismy just in time czyli w ostatniej możliwej chwili żeby zdarzyć na lot! A w całej historii mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu! ;p Dobrze ze ktoś nad nami czuwał ;)))!
Wstalismy rano, udało nam się nawet zgodnie z planem, po godzinie 8 ;). Wybralismy się do zatoki aby złapać łódkę do Manley i tam spędzić południe. Po spacerowalismy po półwyspie, nawet zdarzylismy zaliczyć male opalanie, przecież to takie typowe dla zimy ;pp. Zrobiliśmy male pakupki i zlapalismy rejs powrotny. Przeszlismy ostatni raz koło najsłynniejszej opery, zwiedzilismy jeszcze po drodze ogród botaniczny i leniwie udalismy się po odbiór plecaków :). Przecież lot mamy o 20.25 wiec jeszcze sporo czasu.. Zlapalismy metro, było kolo godziny 16, na lotnisko dotarlismy wiec o 16.50. Radośnie weszlismy na lotnisko, ja szukalam jeszcze toalety żeby zmienić spodnie z krotkich na długie natomiast Wawrzynek sprawdzal w jakim okienku nadać bagaże. Ku jego ogromnego zdziwieniu okazało się ze co prawda jest samolot do Honolulu ale o 18 i o 17 zamykają bramki. Szybke sprawdzenie biletów i tak!!, samolot rzeczywiście odlatuje o 18 i mamy 10 minut aby nadać bagaże!!! Popedzilismy co sil w nogach!! Byl spory kawałek do pokonania, ale zdarzylismy!! O 16:58 czyli 2 min przed zamknieciem check in'u zdarzylismy nadac bagaz! Uff, udało sie :D!! Jeszcze tylko przejść przez urząd imigracyjny i znaleźć gate i jesteśmy w domu :)). W nogi!! Pedzilismy, przepychajac się w kolejce bo czasu do wejścia tez nie mieliśmy za wiele. Na szczęście ludzie widząc nas, sami się usuwali i nas przypuszczali :)). Pod bramkę dotarlismy 17:12 czyli niecałe pol godziny od przyjazdu na lotnisko. Jesteśmy uratowani! Polecimy na Hawaje! :DD
Reasumujac, na lotnisko dotarlismy just in time czyli w ostatniej możliwej chwili żeby zdarzyć na lot! A w całej historii mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu! ;p Dobrze ze ktoś nad nami czuwał ;)))!
Komentarze (0)
Zasoby: 
21.145 
21.742 
1.082.485 
3.423 
